loader
  • Strona główna
  • Blog
  • To, czego nauczyłem się sprzedając biżuterię mojego brata od drzwi do drzwi
Blog

To, czego nauczyłem się sprzedając biżuterię mojego brata od drzwi do drzwi

Nigdy nie myślałem o sobie jako o sprzedawcy od drzwi do drzwi. Ale dokładnie tym byłem jako dziecko. Spędziłam tak wiele dorosłego życia pisząc dla handlu o tym, jak sprzedawać i sprzedawać biżuterię, i dopiero niedawno zdałam sobie sprawę... sama to zrobiłam. Na bardzo małą skalę.

Miałem 9 lat, kiedy moja rodzina przeprowadziła się do New Jersey. To był trzeci stan i piąta dzielnica, w której mieszkaliśmy jako rodzina, więc przywykłem do poruszania się w dziwnym terenie. To było przedmieście, które dojeżdżało do pracy z Manhattanu.

Mój brat tego tam nienawidził. Tęsknił za swoimi przyjaciółmi, a także za lasami i polami na odległych terenach, w których mieszkaliśmy ostatnio. Aby się pocieszyć, zajął się polerowaniem klejnotów szorstkich w kamiennym tumblerze i robieniem z nich biżuterii, przyklejaniem kamieni do znalezisk. Chciał je sprzedać, ale nie było mowy, żeby zrobił to sam. Więc moja mama zasugerowała, żeby sprowadził mnie na 7% cięcie.

Mój brat i ja byliśmy zdesperowani na gotówkę. Nie zarabialiśmy dużo na dostarczaniu gazet i nie mogliśmy wydobywać więcej niż ćwierć tygodnia od moich rodziców. Więc powiedziałem, "Pewnie!"

Pomagając zmienić hobby jej dziecka w rodzinny biznes, moja mama mimowolnie odtworzyła swoje własne dzieciństwo. Jej mama zrobiła to samo po tym, jak jako dziecko zaczęła robić biżuterię, sprowadzając mojego wuja i budując dochodowy mały biznes przy plaży. Pisałem o tym tutaj.

Przedmieścia mogą być odizolowane, ale szczególnie w tamtych czasach zamieszkiwały je przez większość tygodnia matki i gospodynie domowe. Jeśli kiedykolwiek miały karierę, większość z tych kobiet porzuciła je, gdy ich mężowie wyjechali. Moja mama była jedną z nich, nauczycielką, która przepuściła męża przez MIT, a następnie przeszła na emeryturę na dwie dekady, aby wychować rodzinę.

Co kilka miesięcy, kiedy mój brat miał gotową nową kolekcję, wyjeżdżałam w godzinach pracy, kiedy mężowie byli w pracy.

Zrobiłabym o wiele więcej, gdybym kupiła swój własny tumbler i odkrycia i stworzyła własną biżuterię, ale nawet o tym nie pomyślałam. To był występ mojego brata. Poza tym, łatwiej było sprzedać czyjeś rękodzieło od drzwi do drzwi niż moje własne.

Nie kochałem dzwonić do drzwi, ale to było coś do zrobienia. Pamiętam niespodziankę, gdy ktoś pierwszy raz spojrzał na mnie z góry. Poderżnęłam sobie gardło i dostarczyłam boisko: "Mój brat robi biżuterię z przewróconych kamieni szlachetnych. Chcesz je zobaczyć?"

Czasami opisuję to mojemu bratu tylko po to, żeby zobaczyć, jak marszczy się. Pomysł na to, co zrobiłem, by sprzedać mu biżuterię dosłownie go boli. Po prostu się śmieję. To nie było takie złe. Nauczyłam się wiele na tym, a to otworzyło dla mnie wszelkiego rodzaju drzwi - dosłownie.

Kobiety prawie zawsze były łaskawe, nawet jeśli mnie nie zapraszały. Co do cholery miały powiedzieć? "Odejdźcie". Nie widziałeś naklejki "bez nagabywania" na moich drzwiach?" Skąd miałabym wiedzieć, co oznacza nagabywanie? Miałam 10 lat.

Gdybym przeszedł przez drzwi, byłbym złoty. Zawsze kupowali ode mnie biżuterię.

Po chwili panie zaczęły mnie rozpoznawać i ciepło witać. Patrząc na to z perspektywy czasu, niektóre z nich musiały się znudzić. Ale zawsze wydawało się, że mają gotówkę. Biżuteria nie była droga i nie była w połowie zła. Dlaczego nie pomożesz dzieciakowi?

Kupiłbyś biżuterię od tej dziewczyny? Ubrana jak wampir z Wieku Jazzowego (z jedną nogą w gipsie) w roku, w którym sprzedałam biżuterię od drzwi do drzwi.
Czy kupiłabyś biżuterię od tej dziewczyny? Starając się wyglądać jak wampir z Wieku Jazzowego (z jedną nogą w gipsie) w roku, w którym sprzedałem biżuterię od drzwi do drzwi.

W młodym wieku nauczyłam się, że sposobem na przełamanie lodu z koleżanką jest znalezienie biżuterii i wspólna zabawa z nią. Nie ma znaczenia, ile dekad cię dzieli.

Patrzyłbym, jak ich oczy dryfują na pewne kawałki i zachęcałbym ich do przymierzania. "Podoba mi się ten na tobie". Pamiętam, jak bezwstydnie mówiłem, jak ktoś obciągał bransoletkę na nadgarstku. Powiedziałam to tak samo, żeby byli szczęśliwi w tym momencie, jak i żeby dokonać sprzedaży. To łagodna gra kobiet, a ja wcześnie ćwiczyłam.

Uwielbiałam tę część. Nie chodziło tylko o sprzedaż, chociaż to było satysfakcjonujące. To był rytuał siedzenia w ich salonach i zabawy z biżuterią. W tej szczególnej biżuterii chodziło o kamienie, które wiele lat później stały się moją specjalnością jako pisarki.

Nawet w tym wieku znałem różnicę między tygrysim okiem a kamieniem słonecznym, chalcedonem i labradorytem. Większość z tych kobiet nie znała tych kamieni. Może po prostu były miłe, kto wie? Ale myślę, że niektóre z nich były naprawdę zainteresowane.

Nauczenie się trochę gemologii od 10-latka i jednoczesna gra w przebieranki musiało być strzałem w dziesiątkę. Moja wiedza o inwentarzu wyrównała przynajmniej trochę pole między nami. Poza tym, byłam entuzjastycznie nastawiona do mojego produktu. Nie jestem pewna, czy rzemiosło by się utrzymało, gdybym zobaczyła je dzisiaj, ale wtedy te kamienie wydawały mi się super fajne, a transformacja przez upadek była niesamowita.

A mój brat, który później zostałby wykwalifikowanym stolarzem, zawsze był skrupulatnym rzemieślnikiem z dobrym okiem. Nawet wtedy, byłby perfekcjonistą.

Nasza okolica została zbudowana na zboczu wzgórza, które pochyliło się nad brzegiem sztucznego jeziora. Zanim dotarłem na szczyt wzgórza, zwykle brakowało mi dobrego inwentarza i schodziłem do błotnistych agatów, kamieni, które wyglądały jak wypolerowane łany. Nie przestawałem jeździć i byłem lekko zaskoczony, gdy robiłem sprzedaż. Przypuszczam, że do tego czasu przekazywali datki na cele charytatywne. Nie jestem pewien, co to było. Wkładając gotówkę do kieszeni dzieci McCarthy'ego?

Okazało się, że było tam kilka fascynujących kobiet. Przynajmniej jedna z nich została cenioną przyjaciółką, wdową z Montrealu, która mieszkała samotnie na szczycie wzgórza. Tak bardzo ją lubiłam, że zaczęłam ją odwiedzać bez mojej biżuterii. Pozwoliła mi grać na swoim pianinie, pokazywała mi zdjęcia z podróży po świecie, karmiła mnie egzotycznymi potrawami. Opowiadała mi swoje szalone historie życiowe, a ja opowiadałam jej swoje, zwykle o kłopotach, w jakie się wpakowałam. Rozśmieszyłam ją.

Na moje 11-te urodziny, pani Malcolm zaskoczyła mnie kolekcją muszli morskich z całego świata, zagnieżdżonych w chusteczkach w gigantycznym pudełku sukienki domu towarowego. Każda muszelka była piękna i miała swoją własną etykietę, napisaną przez nią, z nazwą i miejscem pochodzenia. Był to jeden z najlepszych prezentów, jakie ktokolwiek mi kiedykolwiek dał. Trzymałam te muszelki przez lata z ich indywidualnymi etykietami. Podobnie jak klejnoty w biżuterii, którą kiedyś sprzedawałam, stanowiły one cud wielkiego świata, który tam czekał.

To niesamowite, co może się stać, gdy jedna kobieta wpuści drugą do swojej prywatnej domeny i zacznie gadać o klejnotach i biżuterii.

To jest prawdopodobnie sekret sprzedaży czegokolwiek: znaj swój produkt, pokochaj swój produkt i znajdź sposób na nawiązanie autentycznego związku poprzez niego z innymi. Nie wiem, czy nazwałbym siebie człowiekiem, ale jestem w najlepszej formie, do dnia dzisiejszego, kiedy jest coś pięknego, na czym można się skupić.

A cóż jest lepszego w skupieniu niż coś, co zostało wykonane ręcznie, przy użyciu materiału, który zawiera tysiąc starożytnych opowieści i naturalny cud ziemi? Mikrokosmos świata. I możesz go przymierzyć!

 

Komentarze (0)

Zostaw komentarz